Podróże...: Zjednoczone Emiraty Arabskie

Jak zwykle wiosną czas na mały wypad, nową przygode i nowe wrażenia...

Cóż można powiedzieć o wizycie w Emiratach... zupełnie przeobraziło sie moje postrzeganie tego kraju... na korzyść...

Nie byłam pewna czy decyzja o wyjeździe tu jest słuszna... szczególnie kiedy nie jest to zorganizowany wyjazd, z biura podróży a na własną reke..

Wyczytałam wszystko co możliwe w necie o pobycie w Emiratach, czym wiecej czytałam tym bardziej mnie przerażało... tego nie wolno, tamtego nie wolno... a to wcale nie jest tak do końca...

Owszem trzeba szanować kulture, zwyczaje i prawo tego regionu, ale nie trzeba w niewiadomo jak sztywny sposób sie zachowywać...

Ale po kolei...

Wylot z Warszawy do Doha liniami Qatar...Odprawiłam sie przez net...można mieć bagaż do 30 kg. Sama podróż przyjemna... miła obsługa w samolocie...napoje, posiłki...Sam lot trwał ponad 5 godzin...

Doha - czas polski + 1 godzina.

Po przybyciu na miejsce, duże, nowoczesne lotnisko... dobrze oznaczone... podobno miałam szczescie, że samolot podjechał do rekawa i nie trzeba było jechać autobusem...

Bilet jaki miałam był z transferem wiec żólty.

Zwykle po wyjściu z samolotu trzeba przez lotnisko jechać busem, a na bilecie oznaczone są przystanki. Ja tego nie doświadczyłam :).

Lotnisko w Doha Hamad International Airport

W drodze powrotnej, do samolotu podstawiono busa... trzeba było troche jeździć po lotnisku...pierwszy przystanek autobusu byl przy przejściu dla osób podróżujących z przesiadką w Doha.

Mimo, że już było ciemno, nie było problemu z domysleniem sie, że to przystanek "żółty". Na przystanku stały osoby z kartami informacyjnymi - transfer..

Po wejściu na lotnisko, samolot do Polski odlatywał z gate A. Trzeba było dojechać pociągiem a potem jeszcze troche przejść pieszo.

W Doha nie dyskryminują palaczy... są wyznaczone miejsca w budynku dla palaczy.